- autor: Admin, 2011-08-27 23:13
-
Piłkarze LKS-u przywieźli kolejny punktu z meczu wyjazdowego. Tym razem w meczu kończonym w strugach deszczu, piorunach i grzmotach zremisowali z Drwęcą Golub-Dobrzyń 0:0.
W upalne popołudnie nasi piłkarze rozegrali kolejne spotkanie ligowe. Kiedy sędzia punktualnie o godzinie 17:00 gwizdną po raz pierwszy termometry wskazywały 32 stopnie Celcjusza.
Od początku śmielej do ataków ruszyli gospodarze. Ich akcje nabierały tempa i były niezwykle groźne, szczególnie prawą stroną gospodarze byli niebezpieczni i z tej strony boiska najczęściej posyłli piłki w pole karne LKS-u. Gospodarze groźni byli również po stałych fragmentach gry. Na szczęście wszystkie te ataki były albo w porę rozbijane przez obrońców LKS bądź kończyły się niecelnymi strzałami. Piłkarze LKS w pierwszej połowie grali ospale, mieli problemy w dokłdanym rozegraniem akcji. Jedyną groźną sytuację stworzyli pod koniec pierwszej połowy kiedy to Mariusz Myśliński znalazł się w dogonej sytuacji lecz zamiast strzelać niepotrzebnie podawał. Do przerwy nie oglądaliśmy bramek.
Po przerwie piłkarze LKS-u odważniej ruszyli do ataków. Nie trzmali się już tak kurczowa własnego przedpola. Coraz częściej stwarzali sobie ciekawe sytuacje. W 60 i 64 minucie LKS miał dwie znakomite sytuacje lecz w obydwu przypadkach świetnie zachował się bramkarz gospodarzy broniąc strzały piłkarzy LKS-u. Przewaga LKS-u rosła i wtedy nad stadionem rozszalała się burza z gradobiciem. Sędzia przerwał spotkanie na około 40 minut. Zawodnicy w szatni oczekiwali na dokończenie spotkanie. Kiedy deszcz trochę odpuścił piłkarze wrócili na boisku. Do końca meczu pozostały 23 minuty. Obydwie drużyny postawiły wszystko na jedną kartę o rozpoczęła się wymiana ciosów. Co chwilę akcje przenosiły z jedngo pola karnego na drugie. Opady deszczu nasilały się z każdą minutą do tego rozszalała się burza. Mimo takich warunków sędzia nie przerwał spotkania. Mimo niesprzyjającej aury zawodnicy obydwu druzyn ofiarnie walczyli o przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść. Sędzie do regulminowego czasu doliczył jeszze 3 minuty i wtedy LKS tak jak w meczu z Pomorzaninem mógł zadać decydujący cios. Po świetnym podaniu od Bartka Sikory w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy znalzał się Mariusz Myśliński. Niestety ku rozpaczy swoich kolegów tym razem przegrał pojedynek z bramkarzem Drwęcy. Po chwili sędzie gwizdną po raz ostatni. Zawodnicy opuszczali boisku przy akompaniamencie błyskawic i grzmotów.
Obiektywnie nalezy przyznać, iż remis jest sprawiedliwym rezulatem i nie krzywdzi żadnej z drużyn, jendak biorąc pod uwagę wyśmienitą okazje z ostatniej minuty spotkania pozostał lekki niedosyt. Zawodnikom Drwęcy dziękujemy za sportową rywalizację i życzymy powodzenia w kolejnych meczach.
Na koniec trudno nie napisać o najjaśniejszej postaci dzisiejszego spotkania, a chodzi o sędziego głównego Pana Grzegorza Sosnowskiego (KPZPN Toruń). To co dzisiaj wyprawiał ten Pan to woła o pomstę do nieba. Wymyślał dziwne zagrania, gwizdał niewiarygodne przewinienia, do zawodników odzywał się w sposób lekceważący (prowokujący). Dobry sędzia jest niewidoczny na boisku, pozwala grać i cieszyć się grą. Słaby sędzia prowadzi zawody tak jak Pan Sosnowski. Panie sędzio CZERWONA KARTKA dla Pana. Zrobimy wszystko żeby Pan Nam już więcej nie sędziował.