Po niezwykle ciężkim i dramatycznym spotkaniu, piłkarze LKS-u pokazali "lwi pazur" i wyszarpali zwycięstwo 4:2,(0:1) w meczu w Kamieniu Krajeńskim z miejscowa Kamionką mimo, iż do 60 minuty przegrywali 0:2.
Mnóstwo wysiłku i stresu kosztowało kibiców i piłkarzy LKS-u spotkanie w Kamieniu Krajeńskim. Mecze z Kamionką zawsze należały do trudnych i tym razem również tak było. Twarde, nierówne boisko, oślepiające słońce i stosunkowo silny wiatr w takich warunkach przyszło się zmierzyć obydwu ekipom w sobotnie popołudnie. W tych warunkach lepiej spotkanie rozpoczęli gospodarze znani ze swej waleczności i siły fizycznej. Długa piłka w strefę obronną LKS-u, błąd w ustawieniu defensywy i zawodnik gospodarzy znajduje się w sytuacji sam na sam z Romanem Traczykiem, celnym strzałem daje prowadzenie gospodarzom. Zatem mamy powtórkę z poprzedniego spotkania, jeszcze dobrze mecz się nie rozpoczął, a już trzeba było odrabiać straty, a na domiar złego gra się nie kleiła Naszym zawodnikom. Trudne warunki sprawiały że mnożyły się niecelne podania i straty piłki. Mimo to LKS miał doskonałe okazje do strzelenia wyrównującej bramki. Pierwszą sytuację miał Jarosław Lewandowski, który po prostopadłym zagraniu Mariusz Myślińskiego doskonale urywa się obrońcom gospodarzy i wychodzi na czystą pozycję, wpada w pole karne i wydawałoby się że zaraz padnie bramka wyrównująca lecz gdzieś na nierównościach boiska Jarek traci rytm biegu i gubi piłkę ,którą przejmują obrońcy Kamionki. Kilka chwil po tej akcji w bliźniaczej sytuacji znajduje się Michał Niewiadomy lecz tym razem jego strzał broni bramkarz gospodarzy. Kolejna akcja dla LKS-u to ponownie prostopadłe zagranie do Lewandowskiego, bramkarz i obrońcy Kamionki mijają się z piłką, Jarkowi pozostaje umieścić ją w pustej bramce lecz niestety wyrównanie nie pada, bo strzał Naszego napastnika mija bramkę. Kolejną szansę na wyrównanie LKS ma po zagraniu Jarosława Lewandowskiego z rzutu rożnego, Mariusz Myśliński głową uderz piłkę i wydawałoby się, że interwencja bramkarza Kamionki była już poza linią bramkową lecz sędzia główny nakazał grać dalej. Gospodarze również mieli swoje szanse na podwyższenie prowadzenia wykorzystując ofensywne zaangażowanie piłkarzy LKS-u. Gra z kontry najwyraźniej odpowiadała gospodarzom, a swoją najlepszą szansę piłkarze Kamionki mieli w końcówce pierwszej połowy. Na nasze szczęście napastnik gospodarzy nie zdołał umieścić piłki w bramce Romana Traczyka.
Druga połowa rozpoczęła się ponownie od mocnego uderzenia gospodarzy. Źle wybita przez obrońców piłka trafia do pomocnika Kamionki, który strzałem z 16 metra pokonuje drugi raz Romana Traczyka, strzał próbował zablokować jeszcze Mateusz Pudo, wyglądało to nawet jakby "Masiu" nabił piłką zawodnika z Kamienia Krajeńskiego, wyszedł z tego piękny lob który daje gospodarzom dwubramkową przewagę. Sytuacja LKS-u stała się bardzo trudna, wręcz beznadziejna. Nie pozostało nic innego jak rzucić wszystkie siły do ataku i starać się powalczyć. Piłkarze Kamionki zadowoleni z prowadzenia oddali nieco pole gry co zaowocowało serią stałych fragmentów gry. Rzut rożny egzekwowany przez Mariusza Myślińskiego, najwyżej do piłki skacze Mateusz Pudo i strzałem głową umieszcza piłkę w siatce. Piłkarze LKS-u zwietrzeli szansę na uzyskanie choćby remisu i wciąż napierali na bramkę Kamionki. Kolejny stały fragment gry, tym razem rzut wolny wykonywany przez Remigiusza Kusia, piłka trafia w poprzeczkę, w powietrzu walczy o nią z obrońcą Kamionki i Jakub Kaźmierczak, futbolówka spada w polu karnym gdzie tworzy się potworne zamieszanie, a w tym chaosie najprzytomniejszym piłkarzem okazuje się Bartosz Sikora, który silnym strzałem po ziemi doprowadza do remisu. LKS podniósł się z kolan, ale do pełni szczęścia potrzebował jeszcze jedną bramkę. Kolejny rzut rożny ponownie Remigiusz Kuś dośrodkowuje, a Michał Niewiadomy umieszcza ją w bramce gospodarzy. Piłkarze Kamionki reklamują zagranie ręką u Naszego zawodnika lecz arbiter główny tego spotkania po konsultacji ze swoim asystentem uznaje bramkę. LKS prowadzi 2-3 i chcąc utrzymać korzystny wynik niepotrzebnie się cofa ,oddając pole gry rozdrażnionym w poczuciu niesprawiedliwości piłkarzom Kamionki. Defensywa LKS-u popełnia błąd efektem czego jest rzut wolny z około 18 metrów wykonywany przez gospodarzy. Doskonały strzał i jeszcze lepsza obrona Romana Traczyka. Wszyscy sympatycy LKS-u odetchnęli z ulgą dopiero gdy w doliczonym czasie gry Bartosz Sikora silnym strzałem z rzutu wolnego próbował zaskoczyć dobrze dysponowanego tego dnia bramkarza Kamionki, golkiper gospodarzy broni strzał naszego zawodnika, do odbitej piłki najszybciej dobiega Mariusz Myśliński, zagrywa piłkę do Krzysztofa Nebaka, któremu nie pozostało nic innego jak tylko umieścić ją w siatce. Warto dodać ,że zarówno Myśliński jak i Nebak grający od 60 minuty byli chyba najlepszymi piłkarzami LKS-u w tym meczu, choć ambicji, waleczności i determinacji nie zabrakło żadnemu naszemu piłkarzowi. Podniesienie się z wyniku 2-0 i strzelenie 4 bramek w 30 minut świadczy o charakterze zespołu, wiary we własne umiejętności i chęci zwycięstwa.
Mecz bardzo trudny, mnóstwo walki ,a co za tym idzie dużo fauli choć trzeba dodać, że spotkanie prowadzone w atmosferze fair, bez zbędnych złośliwości i uszczypliwości. Kamionka znów zaczyna przypominać ten zespół, który dwa sezony temu wygrał ligę i awansował do V ligi. Widać że zapomniano już w tym klubie o pechowym spadku. Mam nadzieję że będą dla każdego przeciwnika tak wymagającym rywalem jak dla Nas i zdobędą jeszcze wiele cennych punktów w lidze czego serdecznie im życzymy, tym samym dziękując za mecz.